O sukcesie
- większa Cebula

- 18 wrz 2021
- 1 minut(y) czytania
Dziś trochę o sukcesie. Czy jesteśmy kobietami sukcesu? Żadna z nas nie została sławna przed 25 rokiem życia (Mała Cebulka ma jeszcze szansę, więc nie zapeszajmy, ale). Żadna z nas nie odniosła finansowego, sportowego, naukowego ani artystycznego, spektakularnego sukcesu. Nie mamy wpisu na wikipedii, a na naszego bloga i kanał zagląda rosnąca, ale garstka ludzi. Czy to się zmieni? Być może. Ale na pewno nie trafimy do grona 100 najbardziej wpływowych influencerów. Skąd to wiemy? Tak podpowiada statystyka.

Czy mamy na to wpływ i czy to znaczy, że jesteśmy luzerkami? Tak i nie. W świecie, w którym żyjemy, łatwo zidentyfikować sukces zawodowy. Pytanie "Czym się zajmujesz?" stało się synonimem "ile jesteś wart(a)". Nie każdemu taka definicja sukcesu pasuje. Czy mogłybyśmy robić więcej, szybciej, lepiej, żeby nasz kanał i kariera rozwijały się szybciej? Pewnie tak. Więc czemu tego nie robimy?
Bo w pewnym momencie każda z nas doszła do wniosku, że więcej zwyczajnie nie chce chcieć. Że chce swój czas poświęcić też rodzinie, bliskim, psom i kotom, spacerom i gotowaniu. I że nie chce z tym czekać do emerytury.
Z drugiej strony żadna z nas nie pochodzi z aktorskiej, sportowej, ani chociaż bogatej i wpływowej rodziny. Czy to konieczne, by odnieść sukces? Oczywiście, że nie. Ale wszystkie fakty na ziemi i niebie wskazują, że to wiele ułatwia, a pionowa migracja wewnątrz hierarchii społecznej dokonuje się raczej stopniowo na przestrzeni pokoleń. Tylko nieliczni "wskakują" za swojego życia o kilka oczek do góry. I choć chcemy się widzieć jako sprawczych i samostanowiących, nie powinniśmy zapominać o tym, że nie każda porażka to wina naszego lenistwa.
Jako lekturę dodatkową polecamy Wam świetny wykład Alaina de Bottona "A Kinder, Gentler Philosophy of Success".











Komentarze